Dlatego też, zamiast się przedstawiać, pokrótce opowiem Ci historię o tym, jak i dzięki komu się tu znalazłem. 2014. Mój kanał powstał w 2014 roku, kiedy to kupiłem sobie swój pierwszy motocykl i zapragnąłem dzielić się ze Światem swoimi przygodami i przemyśleniami w formie vlogów nagrywanych na motocyklu. 2015
Weź głęboki oddech. Mac jest jak zen, trzeba do niego podchodzić spokojnie. Zastanów się, czy przypadkiem nie próbujesz wymusić na nim sposobu pracy, jaki znasz z poprzedniego systemu. Przyjmij do wiadomości, że Maca otwierasz, wykonujesz zadanie i zamykasz. Jak chcesz w czymś grzebać, wyjdź do ogródka. 6.
Utrzymywania postawy stojącej nad umierającym. To może powodować u niego poczucie przytłoczenia. Przyjmowania postawy „w gotowości do wyjścia” – stania przy drzwiach, w okryciu wierzchnim, z torbą w ręku. Takie zachowanie jest zwykle powodowane lękiem, napięciem i może nasilać te emocje u twojego bliskiego.
Często szłam do swego pokoju i patrząc na jej fotografie, ze łzami rozpamiętywałam chwile, które wcześniej upływały nam na wspólnych zajęciach”. Jeżeli śmierć odebrała ci krewnego lub przyjaciela, pamiętaj, że nie jesteś wyjątkiem. Jak się przekonamy, wiele osób znalazło skuteczne sposoby na uporanie się z taką stratą.
wykorkować » pożegnać się z tym światem. wykorkować » pożegnać się z życiem. wykorkować » pożegnać się ze światem. wykorkować » pójść do Abrahama na piwo. wykorkować » pójść do Abrahama na piwo, wywinąć orła. wykorkować » pójść do Boga. wykorkować » pójść do piachu. wykorkować » pójść do wieczności
Oto jak: Otwórz program uruchamiający Minecraft i przejdź do ekranu listy serwerów. Naciśnij opcję „Bezpośrednie połączenie” znajdującą się na dole ekranu. Wpisz „utknął. [Nazwa serwera] .net” w tej funkcji i kliknij „Połącz”. Poczekaj na nawiązanie połączenia i sprawdź, czy jesteś prawidłowo podłączony
Owszem, bądź przygotowana na to, że mu się to nie spodoba, że będzie nawet bardzo płakał. Ale nawet jeśli maluch będzie wylewał łzy, krzyczał i nie pozwalał Ci wyjść – powiedz mu spokojnie, że wychodzisz i się pożegnaj. Zapewnij, że wrócisz i powiedz kiedy – „wrócę wtedy, gdy będziesz jadł podwieczorek”. Daj
MVN3QwT. To w ogóle może być jeden z ciekawszych hat-tricków, jeśli chodzi o moje teksty publikowane na łamach Spider's Web. Wczoraj wielu osobom nie spodobało się, że nie widzę nic złego w narodzinach dziecka, którego rodzice zmarli 5 lat temu. No i w eutanazji też niczego złego nie widzę. Dopóki jest dobrowolna oczywiście. Sarco: maszyna do eutanazji. Sprawcą całego zamieszania jest wspomniany wyżej Philip Nitschke. Założyciel międzynarodowej organizacji Exit International, która - jak pewnie się domyślacie - walczy o wszelkie sprawy związane z zalegalizowaniem eutanazji wszędzie tam, gdzie jej członkom wydaje się to możliwe. Nitschke zdaje się mieć obsesję na punkcie eutanazji. Napisał dwie książki na ten temat i wywalczył możliwość legalnego popełniania samobójstw na terenie Północnego Terytorium Australii, skąd zresztą swoje poglądy i za to, że jako lekarz pomagał swoim śmiertelnie chorym pacjentom umrzeć, australijski odpowiednik rady lekarzy odebrał mu prawo do wykonywania zawodu. Po zapoznaniu się z tą decyzją, Nitschke publicznie spalił swoje lekarskie świadectwo i przekwalifikował się w pełni na bioetyka walczącego o prawo do legalnego o nazwie Sarco (skrót od sarcophagus) to jego najnowszy projekt. Za jego pomocą osoby chcące pożegnać się z tym światem mogą to zrobić bezboleśnie. Wystarczy usiąść w niej wygodnie, rozwiązać krótki test psychologiczny, którego celem jest ocena, czy dany człowiek rzeczywiście chce się on zabić i wpisać czterocyfrowy kod, otrzymywany po pozytywnej ewaluacji przez jego wpisaniu, wnętrze kapsuły wypełni się mieszanką azotu i całkowicie bezboleśnie uśmierci siedzącego w niej człowieka. Część sarkofagu przeznaczona dla pacjenta jest wymienną trumną, więc w zasadzie Sarco to sprzęt wielokrotnego użytku. Cała konstrukcja została wydrukowana na drukarkach 3D. W niektórych publikacjach na ten temat, znajdziecie też informacje o tym, że w większości krajów azot nie znajduje się na liście substancji zakazanych, przez co korzystanie z Sarco będzie jak najbardziej legalne. Śmiem w to wątpić. Prawo do eutanazji na życzenie. Sama eutanazja jest bardzo delikatnym tematem. Chociaż przyznam, że w pełni rozumiem nieuleczalnie chorych ludzi, których codzienna egzystencja wiąże się z ogromnym cierpieniem i ogromnym dyskomfortem, którzy chcieliby umrzeć bezboleśnie i na własnych warunkach. Mój ulubiony autor, Terry Pratchett walczył o takie prawo, po tym jak dowiedział się, że choruje na Alzheimera. Chętnym polecam ten film dokumentalny (po angielsku): Tajemnicą Poliszynela jest też to, że zabić można się bez dysponowania drogim, specjalnym sprzętem. Dlatego też nie bardzo rozumiem, o co właściwie toczy się cała dyskusja pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami eutanazji. Dla pewności podkreślę to jeszcze raz: eutanazja jest ok, jeśli i tak umierasz i dodatkowo strasznie cierpisz z tego powodu. W innym przypadku to trochę bez sensu.
Temat: Tą książką chciałem pożegnać się ze światem Ukraiński pisarz Jurij Andruchowycz opowiada o przeczuciu śmierci, powrotach do magicznego Lwowa i zdradzonej pomarańczowej rewolucji Rz: W młodości postanowił pan nie wyjawić nikomu prawdy o sobie. Skąd więc myśl o wydaniu autobiografii w formie wywiadu rzeki? Jurij Andruchowycz: Pytanie, na ile ta książka jest autobiografią. Być może to suma doświadczeń. Kolekcja literacko oprawionych epizodów. Nie sądzę jednak, aby dawały wierny obraz mojej przeszłości. Z pewnością „Tajemnica” traktuje o wielu Andruchowyczach. Zastanawiam się, ile różnych wcieleń można przybrać w ciągu jednego życia, nie wychodząc przy tym z własnej skóry. Ze wstępu się dowiadujemy, że książka miała zostać ogłoszona dopiero po pańskiej śmierci. Wszystko zaczęło się od przepowiedni. Pisałem o niej w wierszu „Absolutely Vodka” z tomu „Piosenki dla martwego koguta”. Podczas alkoholowego wieczoru człowiek, który wróżył mi z ręki, wypowiedział liczbę 47. Zrozumiałem, że tyle lat zostało mi pisanych. „Tajemnicę” przygotowałem więc jako pożegnanie. Pomyślałem, że warto by zostawić po sobie tekst pozwalający lepiej mnie zrozumieć. Gdy skończę 47 lat, na wyjaśnienia będzie za późno. Wtedy pojawił się Egon Alt, niemiecki dziennikarz specjalizujący się w wywiadach z pisarzami. Uznałem, że to kolejny znak i że kres jest blisko. Chce pan powiedzieć, że pański rozmówca Egon Alt kiedykolwiek istniał? Nie wymyślił go pan dla potrzeb opowieści? Istniał. I naprawdę umarł. Kiedy więc przekroczyłem ową fatalną granicę 47 lat – a stało się to 13 marca tego roku – pomyślałem, że albo przepowiednia była błędna, albo to Egon Alt stał się jej ofiarą. Zamiast mnie. „Tajemnica” jest nie tylko książką o przeczuciu śmierci. To także opowieść o stawaniu się poetą. Kim jest poeta? W społeczeństwie dominuje błędne przekonanie, że to po prostu człowiek, który publikuje wiersze. Tymczasem sam ten fakt nie jest jeszcze decydujący. Poeta to ktoś, kto w tajemniczy sposób odnajduje więzi scalające świat. Kto widzi nieco więcej i ze wzruszeniem przyjmuje fakt, że żyje. Pańskie wspomnienia są hołdem dla Lwowa pełnego „starych europejskich kamieni”. Jak dziś postrzega pan to miasto? Potrzebuję Lwowa. Potrzebuję tam wracać. Ale wiem też, że nadszedł czas, by o Lwowie zacząć mówić krytycznie. Wciąż bowiem nie wywiązuje się z misji, jaką mógłby i jaką powinien pełnić. Lwów nie jest zwykłym miastem – powstał w wyniku spotkania Wschodu z Zachodem. Jest efektem ich pięknego, historycznego wysiłku. Dlatego powinien wziąć na siebie odpowiedzialność za zbliżenie kultur i narodowości. Tymczasem Lwów wymiguje się od tych zadań. Mieszkańcy trwają w błogiej nieświadomości. Pora, by ich z niej wyrwać. Jak reaguje pan na próby określenia Lwowa jako z ducha polskiego lub prawdziwie ukraińskiego? Każde określenie narodowe stosowane wobec Lwowa jest za wąskie. Gdy przyjeżdżają tam Polacy, wybierają się do miejsc związanych z ich historią. Na cmentarzu Łyczakowskim ukraińscy nauczyciele prowadzą dzieci wyłącznie do grobu Iwana Franki i Markijana Szaszkiewicza. Na tym cierpi Lwów. Wiele uwagi poświęca pan polityce. Najbardziej ciekawi pana jej wymiar estetyczny? Zapytuję siebie, czy wydarzenie na politycznej scenie jest w swej istocie piękne czy szpetne. I przyznaję, że nabieram obrzydzenia do tego, co się na Ukrainie dzieje. „Tajemnicę” pisałem po zaprzepaszczonej pomarańczowej rewolucji. Ale była jeszcze nadzieja, że możemy na nowo zjednoczyć się wokół tego, co istotne. Teraz nadzieja prysła, a mnie ogarnia apatia. Komu wierzyć? Nie wiem, czy nasze elity polityczne są dla przywódców zachodniego świata odpowiednim partnerem do rozmów. Rozumiem więc wstrzemięźliwość decydentów z Unii Europejskiej czy NATO. Równocześnie otwartość Zachodu mogłaby podziałać na naszych dyscyplinująco. Za półtora roku czekają nas wybory prezydenckie. Kandydatów jest troje: Juszczenko, Janukowycz i Tymoszenko. Wobec tego naprawdę nie wiem, czy pójdę głosować. W podobnej sytuacji znajduje się wielu „ludzi majdanu”. Zostaliśmy wystawieni do wiatru. Jurij Andruchowycz, Tajemnica, przeł. Michał Petryk, Czarne, Kraków 2007 Źródło : Rzeczpospolita
Jeśli jesteś tutaj, bo przyprowadziła Cię do mnie jedna z pokrętnych ścieżek Internetu a Ty od jakiegoś zaglądasz w różne miejsca w poszukiwaniu wskazówek o szybkim, bezbolesnym i skutecznym samobójstwie, to … dobrze, że jesteś! Piszę właśnie do Ciebie i bardzo mi zależy na tym, abyś przeczytał/a tekst do samego końca. Być może to ciekawość i jakaś dziwna, kiełkująca w Tobie myśl? A może to jedna z opcji, rozważana „na wypadek” albo wręcz celowe poszukiwanie ostatecznego rozwiązania? Nie dam Ci żadnej wskazówki, żadnej instrukcji. Nie spróbuję Ci wytłumaczyć, jak bardzo się mylisz i dlaczego Twoje myśli i plany są bez sensu i po prostu złe. W zamian za to, mam dwie prośby. Tylko dwie a spełnienie ich zajmie Ci naprawdę niewiele czasu. No dobrze. A więc po pierwsze … Zatrzymaj się. Nie wiem, jak się teraz czujesz. Pewnie nie wie tego Twoja rodzina, przyjaciele. Mogę jedynie przypuszczać. Jeśli jednak Twoje myśli zabrnęły na tematy samobójstwa i planów, jak ze sobą skończyć – to musi być paskudnie. Psychiczne wyczerpanie, obojętność i rezygnacja? Może jeszcze złość, rozpacz i żal? Uczucia jeszcze niedawno Ci zupełnie obce. Czy to normalne, że dziś tak właśnie czujesz? Czy to naprawdę Ty? Jednym z najsilniejszych instynktów istot żywych jest wola życia. Walka o jego przedłużenie, bez względu na wszystko. Jeśli więc Ty myślisz o tym, jak swoje życie zakończyć, to coś MUSI BYĆ nie tak. Zatrzymaj się i przestań słuchać własnych myśli. Przerwij na chwilę gonitwę rozpaczliwych wniosków, nie wybiegaj w przyszłość, nie myśl o tym, co było. Zatrzymaj się na moment. A teraz … Chwyć za telefon i wybierz numer. Pogadaj z kimś zupełnie obcym, kto nie będzie na Ciebie patrzył, nie rozpozna głosu i nie oceni po pierwszym zdaniu. Zadzwoń pod pierwszy lepszy numer poniżej i wygadaj się. Wiem, że tyle jesteś w stanie zrobić. Znajdziesz w sobie siłę i przekonasz siebie! 116 123 – Telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym 22 425 98 48 – Telefoniczna pierwsza pomoc psychologiczna 116 111 – Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży 801 120 002 – Ogólnopolski telefon dla ofiar przemocy w rodzinie „Niebieska Linia” 800 112 800 – „Telefon Nadziei” dla kobiet w ciąży i matek w trudnej sytuacji życiowej *** Byłam kiedyś w depresji i nie wiem, jak by to się skończyło, gdybym w odpowiednim momencie nie dała sobie pomóc. Szczęśliwie nie zabrnęłam do momentu, z którego nie widziałabym już odwrotu. Zatrzymałam się i dzięki pomocy mogłam to dziś do Ciebie napisać.
Posiadanie zwierzęcia domowego jest źródłem radości dla wielu z nas. Niestety w życiu każdego pupila nadchodzą trudne momenty: wypadek, choroba, śmierć. Na tą ostatnią zazwyczaj jesteśmy zupełnie nieprzygotowani. Zwierzęta coraz częściej traktowane są jak najbliżsi członkowie rodziny, dają nam wiele ciepłych uczuć, bliskość i niekiedy wsparcie. Dlatego czas odejścia ukochanego pupila bywa jednym z trudniejszych momentów w ciągu życia człowieka. Mamy dostęp do coraz lepszych, nowocześniejszych leków i terapii. Mimo to nadal istnieje szereg schorzeń, które są nieuleczalne. Znamy szacunkowe okresy przeżycia danych gatunków i ras zwierząt, ale jest to tylko pewne przybliżenie. I choć chcielibyśmy, żeby nasi przyjaciele byli przy nas na zawsze, nie jest to niestety możliwe. Koniec życia często wiąże się więc z ciężką chorobą i związanym z nią cierpieniem. Podjęcie decyzji o pożegnaniu i eutanazji jest bardzo trudne dla właściciela, wiążą się z tym ogromny ciężar emocjonalny i odpowiedzialność. Kontrola samopoczucia Obserwując bacznie swoje zwierzęta jesteśmy w stanie zauważyć ich posmutnienie, spadek apetytu czy niechęć do kontaktu z człowiekiem. Warto sięgnąć wtedy po wsparcie i fachową pomoc lekarza weterynarii, to on obiektywnie może ocenić stan zdrowia pupila i powiedzieć, jakie jest rokowanie. Najprawdopodobniej zostaniemy zapytani o to na ile zwierzak radzi sobie z codziennym funkcjonowaniem, np. “Czy zwierzę pije i je samodzielnie?”. Czasem choroba i śmierć pupila przychodzą nagle, kiedy zupełnie się tego nie spodziewamy. Jak się pożegnać? Jak powinniśmy się pożegnać? Okażmy swojemu pupilowi wdzięczność, podziękujmy za wszystkie piękne chwile spędzone razem, za obecność. Powiedzmy zwierzęciu jak bardzo jest dla nas ważne, dzięki temu łatwiej oswoimy się z jego odejściem. Pozwólmy, by w ostatnich chwilach swojego życia pupil mógł zjeść coś ulubionego, pobyć chwilę w ukochanym parku, nawet jeśli już nie jest w stanie samodzielnie się poruszać. W gabinecie weterynaryjnym nie opuszczajmy swoich zwierząt, będą szukać wzrokiem naszej twarzy, by zobaczyć nas jeszcze raz. Nie wstydźmy się silnych emocji, łzy i smutek to naturalna reakcja w tak trudnym momencie. Niektórzy mogą przeżywać skrajne uczucia jak złość, poczucie pustki czy winy. Godne pożegnanie ukochanego zwierzęcia pozwala zachować wspomnienia wspólnych, pięknych chwil. Często w odniesieniu do zwierząt mówi się, że po śmierci trafiają na “tęczowy most”. Termin ten pochodzi z mitologii nordyckiej i oznacza miejsce, gdzie świat istot żywych spotyka się ze światem Bogów. Zgodnie z legendą zwierzę po śmierci trafia na łąkę, gdzie cieszy się zdrowiem, jest wolne od cierpienia i ma zapewnione wszystkie podstawowe potrzeby. Mówi się jednak, że mimo dobrobytu wciąż tęskni za swoim opiekunem. Gdy właściciel odchodzi z ziemskiego świata możliwe jest ponowne spotkanie ze zwierzęciem, wspólnie przechodzą przez mityczny “tęczowy most” do nieba, by nigdy więcej się nie rozdzielić. Największy dar Więź jaką tworzymy z naszymi pupilami, można przyrównać do więzi pomiędzy ludźmi. Rodzące się w tej relacji uczucia i emocje pozwalają nam przeżyć zarówno te najpiękniejsze, jak i najtrudniejsze chwile. Bywa, że mówimy sobie, że już nigdy nie będziemy mieć zwierzęcia, ponieważ pożegnanie z poprzednim było tak bolesne. Z czasem jednak szukamy nowego przyjaciela, bo brakuje nam tej bezwarunkowej, szczerej przyjaźni i miłości. Możliwość odczuwania tych pięknych emocji to dla nas, ludzi wielki dar.
My tez, tak jak Beatta zastosowalismy obcinanie smoczka. Metoda wg mnie jest rewelacyjna. Tylko u nas przebieglo wszystko w tempie naprawde blyskawicznym. Bylo to tak: wieczorem rozmawialismy z mezem na temat odstawienia smoczka. Powiedzialam mu o metodzie z obcinaniem, bardzo mu sie spodobala, no wiec postanowilismy nastepnego dnia podcinac po troszeczku smoczek, az do skutku. Hiehie, nie wiem czy zle cos zrozumial, ale nastepnego dnia patrze a ten upitolil ponad polowe smoka . Mala z miejsca odrzucila go, twierdzac, ze sie nie nadaje i stanowczo odmowila dalszego z nim "kontaktu". Pierwsza noc byla ciezka. Nadia nie mogla usnac przyzwyczajona od urodzenia do zasypiania ze smokiem. Drugiej nocy tylko troche pomarudzila przy zasypianiu, ale przespala juz noc bez budzenia sie. Musisz pamietac, zeby byc konsekwentna - nie mozesz wymiekac pod presja rozzalenia coreczki. Tlumacz, ze smoczek sie zepsul, ze jest na smoczka za duza, ze zabki sie skrzywia, cokolwiek uznasz za sluszne, ale nie wolno ci pod naciskiem Malej zmieniac decyzji. Sadze, ze jest na tyle duza ze zrozumie i na tyle duza, ze najwyzszy czas to zrobic. Trzymam kciuki i zycze powodzenia!
jak bezboleśnie pożegnać się ze światem